
Czy kot może mnie zarazić toksoplazmozą?
Głównym przesłaniem tego wpisu będzie hasło: KOBIETY CIĘŻARNE NIE WYRZUCAJCIE SWOICH KOTÓW Z DOMÓW! Nie jesteś w ciąży? Przeczytaj ten wpis aby szerzyć wiedzę, że to nie koty są głównym źródłem choroby o nazwie “toksoplazmoza”.
Przynajmniej kilka razy w miesiącu odbieramy telefon od spanikowanych przyszłych matek, czasem ojców, którzy wraz z pozytywnym wynikiem testu ciążowego dostają jednocześnie palpitacji serca przypominając sobie, że mają kota… a kot na pewno ma toksoplazmozę, którą zarazi przyszłą matkę.
Czy naprawdę w takich momentach wiele kotów w imię wyższego dobra (wszak mówimy o zdrowiu dziecka) powinno tracić domy?
Odpowiedzialny właściciel kota sprząta jego kuwetę przynajmniej raz dziennie. Toxoplasma gondii – pasożyt który wywołuje toksoplazmozę – w swoim cyklu życiowym przekształca się w kolejne formy rozwojowe, a te formy które są wydalane z kocim kałem nazywają się oocysty. One właśnie trafiają do kuwety (lub w przypadku kotów wolnożyjących – gdzie popadnie) i tam potrzebują sobie poleżeć kilka dni (zwykle 2 do 5) aby stać się inwazyjne dla człowieka! To oznacza, że kocia kupa musiałaby zalegać w kuwecie właśnie te kilka dni aby stać się w ogóle zagrożeniem dla kobiety w ciąży! No chyba nie robicie tego swoim kotom…
Oczywiście, żeby dmuchać na zimne, poleca się pozostawić na okres ciąży czyszczenie kuwet pozostałym domownikom. Niemniej – jak to ładnie mówią podręczniki – “zasady codziennej higieny rąk pozwalają na uniknięcie zarażenia się pasożytem Toxoplasma gondii” i nie potrzebne są do tego śluzy dezynfekcyjne, maty dezynfekcyjne czy skafandry rodem z filmów katastroficznych. Dotyczy to również zwykłego głaskania kota. Po prostu – umyj ręce!
No ale jak to? To skąd ta toksoplazmoza? W końcu jak podają źródła, w Polsce statystycznie jedno na 883 dzieci rodzi się z toksoplazmozą wrodzoną.
No właśnie, jak już pisałam powyżej, koty wolnożyjące potrafią strzelić kupę gdzie popadnie również na pola uprawne. Te kupy rzeczywiście leżą w ziemi wystarczająco długo aby stać się groźne dla człowieka, który zaraża się poprzez prace ogrodowe (i nie umycie rąk), czy przede wszystkim zjadanie nieumytych warzyw i owoców (omnonom truskaweczki prosto z krzaczka). Ale nie tylko! Kto lubi tatara? Na pewno są tu jacyś amatorzy. Otóż wołowinka nie poddana obróbce termicznej jak i ta poddana niewystarczającej obróbce (pozdrawiam fanów grillowania) może być źródłem toksoplazmozy. To samo dotyczy drobiu (choć na szczęście w naszej szerokości geograficznej mało kto spożywa kurczaka na surowo). Wieprzowina? To samo. Grill to nie wystarczająca obróbka termiczna! Mleko kozie niepasteryzowane i prosto od kózki to kolejne źródło zakażenia T. gondii. Gryzoni raczej w naszej kulturze się nie zjada, niemniej one stanowią spore źródło zakażenia dla kotów wolnożyjących, dlatego uznaje się je również za ważne ogniwo w łańcuchu życia tego pasożyta.
Jak widzicie zwierząt będących “winowajcami” toksoplazmozy u ludzi jest sporo, a koty to nieliczny ich odsetek. Paradoks polega na tym, że akurat te koty, które obrywają najbardziej i posądzane są o najgorsze (koty domowe) nie mają nic wspólnego z całą sprawą. Bo zarażamy się jedząc nieobrobione lub surowe mięso. Zarażamy się wcinając nieumyte warzywa i owoce. Zarażamy się nie myjąc rąk po pracach ogrodowych. Nie zarażamy się głaszcząc swojego kota.
Dzisiejsza notka nie mogłaby powstać gdyby nie znakomity polski parazytolog dr Dawid Jańczak i jego publikacje.
Lek. Wet Magdalena Firlej-Oliwa
PW Salamandra w Krakowie

